niedziela, 18 stycznia 2015

Portret - Epilaeliocattleya Don Herman

Jest to bardzo wdzięczna hybryda, którą polecić mogę każdemu początkującemu miłośnikowi storczyków i cattleyi. Rośnie i kwitnie bez problemów, jeśli tylko zapewnimy jej minimum uwagi:


Kwiaty wznoszą się ponad poziom liści i pięknie wyglądają na tle zieleni:


Stanowisko: wschodni lub zachodni parapet przez cały rok.
Nie weranduję.
Podlewanie: poprzez prysznic, woda czyści liście, przecieka przez donicę, czekam aż całość wody wyleci, aby nie zalegała na podstawku. Latem raz na 5 dni, zimą raz na 7-10 dni. Po przekwitnięciu trochę "zaniedbuję", tzn. przesuszam, ale przez krótki czas (ok. dwa-trzy tygodnie).
W okresie wzrostu nawożę oszczędnie guano.

Czyż nie pięknie się prezentuje?



Kwiaty niestety nie pachną, ale za to roślina kwitnie u mnie właściwie nieprzerwanie od listopada do kwietnia, co chwilę pojawiają się nowe przyrosty i kwiaty.
O pochodzeniu tej hybrydy wyczerpująco i ciekawie pisze na swojej stronie pani Anna Babiuch:

http://www.roslin-menazeria.net/1267,2969,epilaeliocattleya_don_herman.html

Zachęcam do włączenia tej niekłopotliwej hybrydy do amatorskich kolekcji storczyków.

niedziela, 11 stycznia 2015

Spektakularne porażki 2014

Zgodnie z zapowiedzią. Wynik głupoty lub braku wiedzy. Marną pociechą jest to, że nauczka na przyszłość, bo każdej rośliny żal.

Największą porażką było poparzenie vandy.
Moja vanda bardzo dobrze zniosła werandowanie w 2013 roku, odwdzięczyła się pędem kwiatowym, postanowiłam powtórzyć ten zabieg w tym roku. Umieściłam ją jednak w innym miejscu, zdawało mi się, cienistym. Jeden dzień słońca, efekt zaś taki, jak na zdjęciu poniżej:




I choć przykro mi się robi za każdym razem, gdy na nią spojrzę, to jednocześnie vanda ta najbardziej mi chyba uświadamia, dlaczego kocham rośliny:



Po dwóch miesiącach moich działań "naprawczych" pojawiło się keiki! Z każdym dniem rosną mu liście, choć na razie nie ma korzeni.
W pewnym momencie będzie chyba trzeba rozdzielić roślinki, ale mam nauczkę, żeby się trzy razy zastanowić zanim się coś zrobi, co może być szkodliwe dla rośliny.

Drugą porażką jest choroba grzybowa (jak podejrzewam) trzech cattleyi, które rosły w jednej donicy i trzech phalenospisów, . Dwóch cattleyi nie udało mi się uratować. Trzecia jest poddawana właśnie leczeniu (Topsin, namaczanie i opryski), mam nadzieję, że zauważyłam zmiany na tyle szybko, aby ją uratować i aby ochronić inne rośliny. Szukam przyczyn, podejrzewam, że zbyt lekceważąco podchodziłam do odkażania narzędzi (sekatora) i izolowania roślin nowonabytych (bądź tych "do uratowania").
Teraz roślinki są odseparowane. Walka trwa. Przy okazji pojawia się odwieczne pytanie, czy warto zakażoną roślinę ratować? Nie jestem radykałem, staram się wyczuć moment, kiedy walka staje się beznadziejna, ale każdy zielony fragment rośliny motywuje mnie do tego, by o nią walczyć. Oto zdjęcia:

Ta cattleya właściwie nie ma korzeni, umieściłam ją w przezroczystej doniczce, żeby obserwować ewentualne objawy życia, czekam na przesyłkę sphagnum, bo wydaje mi się, że w tym gruboziarnistym podłożu w tej chwili sobie nie poradzi. Liście są właściwie bez życia. Jakieś rady?  


Phalenopsisy wyglądają nieco lepiej, ale straciły sporo wigoru i liści


Były też mniejsze porażki, na szczęście w porę udało się zareagować i uratować roślinki :)

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Spektakularne kwitnienia 2014

Były trzy:)

Na początku roku zachwyciło cymbidium (hybryda), sześć pędów na jednej roślinie zapierało dech:




Moja pielęgnacja cymbidium:
1) Podlewam raz w tygodniu - robię im prysznic letnią wodą pod prysznicem, ważne, aby woda przeciekła przez donicę, unikam sytuacji, aby woda po podlaniu gromadziła się na podstawce
2) Jak tylko temperatura wiosenna się ustablizuje (nie ma zagrożeń przymrozkami) wynoszę cymbidia na zewnątrz - to najważniejszy warunek, aby zakwitły- w miejsce cieniste. Cymbidia uwielbiają deszczówkę
3) Nawożę sporadycznie guano
4) Moje cymbidia rosną w podłożu do storczyków epifitycznych z Orchidsklepiku lub podobnym z Leroy Merlin
5) Cymbidia uwielbiają ciasne donice, po kwitnieniu przesadziłam ten egzemplarz, co oznacza niestety brak kwitnienia w tym sezonie (póki co nie widzę pąków)

I jeszcze dwa zdjęcia:


Początek kwitnienia

Pełne kwitnienie



Drugą niespodziankę sprawiła mi brassolaeliocattleya:





Mam tę orchideę od kilku lat, kupiłam ją nieoznaczoną w kwiaciarni, nie wiem, czy to hybryda czy może np. Brassolaeliocattleya norman's bay low? Kwiaty są spore:



Intensywnie pachną, zapach przypomina mi trochę nierozkrojonego arbuza :)
Przez kilka lat orchidea ta nie kwitła u mnie, rosły jej za to piękne duże liście.
W 2013 po raz pierwszy wyniosłam ją na zewnątrz. Blc wynoszę na zewnątrz znacznie później niż cymbidia, mniej więcej w połowie maja, cymbidia - jeśli aura pozwala - już na początku kwietnia. Odwdzięczyła się jednym kwiatem:



W tym roku kwiaty są dwa, mam nadzieję, że ta tendencja wzrostowa będzie się utrzymywać :)

Moja pielęgnacja blc:
dbam o nią podobnie jak o cymbidia, z tym, że wydaje mi się, że jest wrażliwsza na chłód, wcześniej ją przynoszę do domu podczas jesiennych chłodów.
Nie ma też chyba takich wymagań co do ciasnych doniczek (choć mój egzemplarz jest dość rozrośnięty, więc może opinia niezbyt miarodajna). Uwaga na słońce! Przy pierwszym "werandowaniu" poparzyłam mojej blc liście, roślina powinna stać na zewnątrz w cieniu.


Ostatnie kwitnienie, o którym chciałam napisać pewnie nie wyda się zbyt spektakularne, ale że sabotka mam tylko jednego i że obawiałam się, jak będzie się u mnie czuł (mam wpadki z dendrobiami np. na swoim koncie), to jego kwitnienie bardzo mnie ucieszyło. Oto moja roślinka:



A tu jeszcze w fazie wzrostu pędu kwiatowego:



Moja pielęgnacja paphiopedilum:
1) Podlewam raz w tygodniu - leję wodę tylko na podłoże, nie moczę liści, pozwalam, żeby przepłynęła przez doniczkę i spłynęła na keramzyt w osłonce. Roślina nie może stać w wodzie, woda powinna jedynie parować z keramzytu
2) Raz w miesiącu wycieram liście z kurzu wilgotną ściereczką (nie mokrą, aby woda nie spłynęła do kącików liści)
3) Zauważyłam, że roślina lubi światło, ale nie bezpośrednie nasłonecznienie, u mnie stoi w oknie północnym (gdy stała z dala od okna wschodniego, wyglądała mizernie)
4) Nie weranduję
5) Oszczędnie nawożę guano


Dla równowagi następny post będzie o porażkach botanicznych 2014.

Moja kolekcja domowa

W mojej kolekcji domowej przeważają storczyki, mam:
- kilkadziesiąt phalenopsisów (znaczna część z nich to tzw. "Uratuj mnie", otrzymane od krewnych i znajomych)
- kilkanaście cattleyi
- kilka cymbidiów
- 1 sabotek
- 2 cambriowate 
- 2 vandy

Prócz tego pochwalić się mogę:
- sporej wielkości fikusem (microcarpa?)
- drzewkiem cytrynowym
- oleandrem
- 3 drzewkami oliwnymi (w tym jedno wyhodowane z chorwackiej pestki)
- fikusem lyrata
- dorodną hoyą
- fikusem benjamina
- gruboszami (w tym jeden dość sporych rozmiarów wyhodowany od maleńkiej szczepki otrzymanej jakieś 10 lat temu)
- paprocią
- drzewkiem laurowym

A oto dokumentacja zdjęciowa:






Prócz tego jest ogród, w którym dopiero raczkuję i więcej pewnie będzie porażek niż sukcesów, chć zapału mi nie brakuje.
Zapraszam do mojej zielonej krainy :)

czwartek, 18 grudnia 2014

Trudne początki

Po co mi blog?

- dla siebie samej, więc żadnej autokreacji, tylko dokumentacja sukcesów i porażek botanicznych
(należałoby przeczytać to zdanie przed opublikowaniem każdego następnego posta!) oraz pełne przyjemności przeglądanie zdjęć swoich, a więc znanych i lubianych
- dla znajomych wielbicieli zieleni (tu chyba diabli wzięli całą moją skromność)
- dla celów poszerzania kolekcji, wymiany doświadczeń botanicznych, na co bardzo liczę, a czego nie znajduję na innych blogach, gdzie sukces botaniczny nie jest uzupełniony o receptę
- po to, by dzielić się z innymi pasjonatami szczepkami moich roślin

Inne cele są mi albo nieznane albo skrycie chowane :)


Grudzień 2013, kolekcja cattleyi